wtorek, 14 sierpnia 2012
Czesław Miłosz: Wyznanie
Panie Boże, lubiłem dżem truskawkowy I ciemną słodycz kobiecego ciała. Jak też wódkę mrożoną, śledzie w oliwie, Zapachy: cynamonu i goździków. Jakiż więc ze mnie prorok? Skąd by duch Miał nawiedzać takiego? Tylu innych Słusznie było wybranych, wiarygodnych. A mnie kto by uwierzył? Bo widzieli Jak rzucam się na jadło, opróżniam szklanice, I łakomie patrzę na szyję kelnerki. Z defektem i świadomy tego. Pragnący wielkości, Umiejący ją rozpoznać gdziekolwiek jest, A jednak niezupełnie jasnego widzenia, Wiedziałem co zostanie dla mniejszych, jak ja: Festyn krótkich nadziei, zgromadzenie pysznych, Turniej garbusów, literatura.
sobota, 02 października 2010
Czesław Miłosz: Ale książki
Ale książki będą na półkach, prawdziwe istoty, Które zjawiły się raz, świeże, jeszcze wilgotne, Niby lśniące kasztany pod drzewem w jesieni, I dotykane, pieszczone, trwać zaczęły Mimo łun na horyzoncie, zamków wylatujących w powietrze, Plemion w pochodzie, planet w ruchu. Jesteśmy — mówiły, nawet kiedy wydzierano z nich karty Albo litery zlizywał buzujący płomień. O ileż trwalsze od nas, których ułomne ciepło Stygnie razem z pamięcią, rozprasza się, ginie. Wyobrażam sobie ziemię kiedy mnie nie będzie I nic, żadnego ubytku, dalej dziwowisko, Suknie kobiet, mokry jaśmin, pieśń w dolinie. Ale książki będą na półkach, dobrze urodzone, Z ludzi, choć też z jasności, wysokości.
sobota, 09 czerwca 2007
Mieczysław Machnicki: Próba wiersza dla dzieci
To wszystko wzięło się z rany, która bolała pod światło. Światło przyszło z południa: to taki gmach z oknami. Do okien niekiedy skaczą ludzie. Ludzie potrafią też chodzić. Wtedy udają buty. Buty nie mają dziur. Dziury mają ludzi. Ludzie mają wesoło. To wszystko wzięło się za ręce. Ręce można obcinać. Wtedy wystaje język i wodzi po wargach: tania jest sól. Solą można posypać ranę. Kiedy sól stanie się czarna, zasłoni okna w gmachu z oknami. I but będzie miał dziurę. Dziura będzie świecić. Na świecie powinny być same mądre i grzeczne dzieci.
środa, 23 maja 2007
Zbigniew Machej: Młody Hrabal
(...) Należało być słońcem i kochać jak słońce. Czasy surrealizmu kończyły się. Łaba płynęła nadal do Morza Północnego, ale teraz przez Protektorat i Trzecią Rzeszę. Należało być przynajmniej słońcem. I chociaż nikt wtedy jeszcze nic nie wiedział o czarnych dziurach i zagładzie słońc, przyszłość pędziła przez ciemność z naprzeciwka jak pusta węglarka oderwana od reszty składu. Gwałtownie zaczynała się epoka totalnego realizmu.
poniedziałek, 12 marca 2007
Artur Międzyrzecki: Zapalałem światło gasiłem światło
Zapalałem światło gasiłem światło Rozbierałem się ubierałem wychodziłem Zapalałem silnik rzucałem palenie Wracałem do palenia gasiłem silnik Wracałem do siebie przewracałem się z boku na bok Nie dosypiałem przesypiałem nie gap się Nie garb się padnij powstań Zapalałem światło zasuwałem zasłony Pakowałem się przebierałem wyjeżdżałem Przyjeżdżałem rozsuwałem zasłony gasiłem światło Brałem proszki nasenne nastawiałem zegarek Odstawiałem proszki liczyłem do stu Nie doliczałem się wracałem do liczenia Zapalałem papierosa zapalałem światło Otwierałem gazetę natura się zbiesiła zamykałem oczy Jednych gwiazd już nie było drugich jeszcze nie było Z tomu Wygnanie do rymu, 1977
wtorek, 21 listopada 2006
Adam Mickiewicz: Mr. Tad
Litwa! Kraj rodzinny moja druga połowa! jesteś jak zdrowie. Jak wielu potrzebuje cię do wartości, jeden tylko dowie się kto pozbył się cię. Dziś w całej ozdobie mogę widzieć twoją piękność i opisuję ponieważ mnie brakuje za tobą.
Litwa! Ojczyzna moja! ty jak zdrowie. ile ty trzeba cenić, ten tylko siebie dowiaduje się, kto cię stracił. ja dzisiaj twoją piękność w całej ozdobie widzę i opisuję dlatego że smucę się dla ciebie.
środa, 04 października 2006
|
Zakładki:
Blogi też czytuję
Jakieś strony też
Najchętniej czytam to
Tutaj przepisuję
|